Covit – 19 spowodował, że wakacyjny wylot na Zakynthos przesunęliśmy na 2021 rok. W tej sytuacji postanowiliśmy wypoczywać w Polsce. To odświeżone doświadczenie, bo dawno już zapomnieliśmy o namiotach i spędzanych nocach pod chmurką. Zaopatrzyliśmy się w sprzęt, który w ostatnich czasach zmienił się radykalnie. Ekwipunek turystyczny dzisiaj zapewnia doskonale warunki do spędzania wakacji na polach campingowych i namiotowych dlatego postanowiliśmy w tych warunkach i w ten sposób walczyć z pandemią.
5 lipca znaleźliśmy się z rodzinką (Kasia, Paweł i wnuki) na półwyspie Helskim (Chałupy 3). To grupa ośrodków, gdzie wypoczywają głównie ludzie uprawiający sporty wodne takie jak: kitesurfing, windsurfing, surfing. To dla mnie nowe całkowicie nieznane doświadczenie, które okazało się niezwykle interesujące. Z jednej strony zatoka Gdańska, z drugiej morze Bałtyckie. Najlepsze miejsce dla poszukiwaczy wiatrów.
6 lipca – na początek szkółka surfingu dla Bianki i Alexa. Instruktorka Magda, niezwykle miła i sympatyczna dziewczyna z Australii zapoznała młodych ze sztuką surfowania i przekazała niezbędną wiedzę potrzebną do rozpoczęcia tej przygody. Potem było już tylko trudniej. Na początku odpadł Alex, dla którego okazało się to zadanie zbyt wyczerpujące. Świetnie natomiast radziła sobie Bianka. Od razu złapała, o co chodzi i doskonale radziła sobie w ślizgach po wodzie. Widać było ten błysk w jej oku, co utwierdzało nas w przekonaniu, że sport ten sprawia jej wiele radości i satysfakcji. Obiad w restauracji ośrodka zapamiętamy przez ogromne porcje np. schabowego, czy wspaniałych kartofli w mundurkach z przepysznym sosem
7 lipca – teraz przyszedł czas na mnie i Pawła. Surfowanie w morzu już po kilku minutach okazało się nie lada wyzwaniem. To sport niezwykle wyczerpujący i wymagający dużej wiedzy zwłaszcza dotyczącej wiatru, fal i ujarzmiania morza. Pomimo zimna na zewnątrz kombinezony zapewniają komfort termiczny, co pozwala skupić się na trudnej sztuce surfowania. Zaliczyliśmy kilka ślizgów, zmęczeni, ale zadowoleni po ok. 2 godzinach wróciliśmy do campingu. Pierwsze doświadczenia dotyczyły niepotrzebnej stracie energii przez walkę z falą. Dopiero, gdy byliśmy już wyczerpani zauważyliśmy, że zbyt wiele sił traciliśmy opierając się sile fali i wybierając niewłaściwą drogę do nich. Byliśmy już zmęczeni, ale pozytywnie nastawieni do kolejnych prób. Wielka w tym zasługa instruktorki Magdy, która sprawiła nasze ogromne zainteresowanie tą dyscypliną sportu. Zresztą sama Magda okazała się osobą niezwykłą. Kilka lat temu po studiach wyjechała do Australii i tam zdobyła niezbędne kwalifikacje trenerskie. Ma 27 lat, ale doświadczenie w tej dziedzinie rzadko spotykane w Polsce. Przyleciała tutaj na wakacje, by łączyć przyjemne z pożytecznym.
8 lipca – dzisiaj sporo surfowania. Cztery godziny w wodzie przy temperaturze 18 stopni to spory wyczyn jak dla mnie. Ale w końcu po wskazówkach Magdy udało mi się wstać na deskę i pokonać kilka metrów w tej pozycji. Jeszcze lepiej radził sobie Paweł bo zrobił to kilka razy. Jedno jest pewne nie jest to łatwe. Warunkiem jest dobry wiatr, który w odpowiednim momencie wychwycisz i zabierzesz się z całą mocą fali. Wpatrywanie się w fale morskie nabrały dla mnie nowego znaczenia. Mamy fale białe i zielone, które wymagają nieco innej techniki surfowania. Sport to wyczerpujący wymagający dużej siły, wytrzymałości i wiedzy.
9 lipca – Pogoda się często tutaj zmienia. Pochmurnie, słaby wiatr, deszcz od czasu do czasu. Postanawiamy wypożyczyć rowery i ruszyć w głąb półwyspu helskiego. Wycieczka bardzo ciekawa i przyjemna. Tym razem pojechaliśmy wspólnie z Hanią i dziećmi. Alex z Kasią a Bianka na własnym rowerze. No i dała radę, co sprawiło nam wiele satysfakcji, bo jej doświadczenie rowerowe było bardzo małe. Zrobiliśmy sporo kilometrów (ok. 30), co biorąc pod uwagę nasze możliwości i warunki było sporym osiągnięciem. Po drodze wiele wspaniałych widoków i atrakcji. Spotkaliśmy również się z Anią Jendrzejczak, moją chrześniaczką, która tutaj spędzała ze swoim chłopakiem Piotrem wakacje. Ania jest przemiłą, wesołą i sympatyczną dziewczyną i spotkanie z nią było wielkim przeżyciem. Rowerowa wycieczka stała się bardzo pożytecznym i atrakcyjnym wydarzeniem.