Jak aktywnie spędzać czas skoro wszystko w związku z covidem zamknięto? Wszystkie boiska, stoki narciarskie obiekty sportowe, hotele i restauracje nie będą otwarte przynajmniej do 14 lutego 2021. Tak zdecydował rząd w obawie przed rozszerzeniem nowych wirusów.
Sobota rozpoczęła się wreszcie zimowo. Temperatura poniżej zera, spora ilość zmrożonego śniegu, pojawiające się słońce, to idealne warunki do szusowania. Już dawno w naszym regionie nie było tak sprzyjających warunków do jazdy na nartach, czy sankach.
Zachęcony tym wyjąłem swoje zakurzone biegówki, których nie używałem już od 10 lat. Kilka okrążeń wokół boiska szkolnego przekonało mnie, jak piękny i pożyteczny jest to sport. Obok pływania to aktywność najbardziej wszechstronnie rozwijająca sprawność człowieka. W moich zabawach na śniegu uczestniczyli również pozostali moi wnukowie wraz z rodzicami Kasią i Pawłem. Ogromnie cieszyłem się również faktem, że po dwóch tygodniach zmagań z chorobą na spacer dała się namówić Hania. Razem z rodzinką spędziłem to przedpołudnie najlepiej, jak się dało. Przebiegłem jeszcze na biegówkach ok. 5 km wzdłuż jeziora i trzeba przyznać, że było to niezwykle przyjemne przeżycie, które można porównać do tych spędzanych w górach na stokach. Potem wspólny obiad, lekko zakrapiana kolacja i dzień zaliczony, jako jeden z najpiękniejszych tego roku. Choć odczuły to moje mięśnie ramion i nóg mogłem z radością zaliczyć ten dzień do niezwykle udanych.
Niedziela równie pięknie się zaczęła. Było słonko, jeszcze większy mrozik, więc zabrałem narty i deskę by poszusować za pocztą. To miejsce najbardziej wyniesione w Kęsowie, które pamiętam jeszcze z początków mojej tutaj pracy (1986r). Naprawdę górka sporych rozmiarów i dawniej tutaj rozwijaliśmy spore prędkości zjeżdżając na sankach z młodzieżą szkolną. Niestety tym razem zbronowana ziemia nie pozwoliła użyć deski. Jedynie dzieciaki mogły wypróbować sanki i plastikowe jabłuszka. Mi pozostały jedynie biegówki, choć i te w tych warunkach na nie wiele się zdały.
Postanowiłem zmienić miejsce i przemaszerować do drogi zjazdowej nad jezioro. Górka może niezbyt stroma za to równa i dość długa. No i tutaj mogłem użyć mojej deski. Przy okazji poznałem grupkę miejscowych miłośników mors-owania i jazdy na łyżwach. Nie dało się rozwinąć może zbyt dużej szybkości, ale przynajmniej zaliczyłem tegoroczne ślizganie na snowboardzie. Kolejny dzień wspaniale spędzony, bo z rodziną i do tego w pięknych okolicznościach przyrody i sprzyjającej aury.
Choć warunki do uprawiania sportów zimowych nie takie, jak np. w Kaprum (Austria), Lucivnie (Słowacja), czy Czarnej Górze (Polska), ale na tyle dobre, że w tych okolicznościach i tak można się tylko cieszyć. Dawne emocje i adrenalina związane z jazdą na desce, czy na nartach pozostają jedynie wspomnieniem.